Pomimo panującego kryzysu, Polacy według szacunków wydali w minionym roku ok. 1,5 mld złotych w salonach jubilerskich. Najczęściej kupowaliśmy obrączki, pierścionki-głównie złote, srebrne kolczyki i zawieszki, najrzadziej sięgaliśmy po bursztyn i platynę. Nasz rynek jest rozdrobniony, ale 3 największe firmy: Apart, W.Kruk i Yes inkasują ok. 40 % zysków w branży. Bogacący się Polacy traktują biżuterię jako inwestycję, ale oczywiście nie tyczy się to wszystkich wyrobów. Najlepszą lokata naszych pieniędzy będą brylanty, szczególnie te unikatowe, trudnodostępne, na których zakup trzeba wydać co najmniej kilkadziesiąt tysięcy złotych. Np. w minionym roku największe 5-karatowe brylanty zyskały na wartości ok. 70%. Takie inwestycje nie są jednak w zasięgu przeciętnego obywatela, nie może się on łudzić, że kupując kolczyki srebrne czy tego typu ozdoby, zwielokrotni swoje zyski. Sprzedawcy w salonach jubilerskich przyznają, że rośnie liczba klientów, którzy wydają u nich kilkadziesiąt lub nawet kilkaset tysięcy złotych. Przedstawiciele firmy Apart sami są zaskoczeni faktem, że w ubiegłym kwartale sprzedała się u nich rekordowa liczba zegarków za ponad 40 tys. zł. Konkurencyjne salony Yes również donoszą, że średnio 2-3 razy w miesiącu udaje się znaleźć nabywcę na 1-2 karatowe brylanty, podczas gdy kilka lat temu takich transakcji było zaledwie klika w ciągu całego roku.
O autorze
Robię różne rzeczy, trochę podróżuje, trochę piszę.UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.