Cóż piękniejszego jest niż wzbicie się w przestworza i szybowanie pośród ptaków i chmur? Choćby nawet niewielkim, wesoło terkoczącym, zdalnie sterowanym samolotem? Albo helikopterem? Cóż, z pewnością znalazłoby się kilka piękniejszych rzeczy, ale nie o to teraz chodzi. Modelarstwo rc (od angielskiego radio-controlled, czyli sterowane za pomocą radio) nie jest może tak popularne jak kanapowy surfing po kanałach w telewizji, ale zdobyło sobie solidną niszę i rzeszę oddanych fanów. A fani jak to fani, mają tendencje do łączenia się w stada i urządzania sobie zjazdów wszelakich, na których wymieniają doświadczenia i smutne historie o mniej udanych lądowaniach.

Społeczności tych pasjonatów nie są trudne do znalezienia w sieci, więc każdy początkujący miłośnik modelarstwa rc prędzej czy później wyląduje (zwracam uwagę na szalenie zabawną grę słów, dziękuję) na zlocie (i znowu) modelarzy. W powietrzu warkot silników, a sprzętu wszelakiego więcej niż komarów nad pielgrzymką do Częstochowy, można stracić głowę. I to dosłownie, bo to sport mimo wszystko nieco bardziej niebezpieczny niż filatelistyka.

O ile modelarz bawiący się w zaciszu własnej gigantycznej hali do lotów jest odpowiedzialny jedynie za samego siebie i swój model, tak na imprezach każdy pilot odpowiedzialny jest za siebie, swój model rc, kolegów pilotów, ich modele oraz widzów (na szczęście w większości bez modeli). Prowadzący maszynę pilot ma tendencję do skupiania całej uwagi na swoim samolocie czy helikopterze, a to poważny błąd. Pilot powinien być skupiony na wszystkim dookoła, i to na raz, zupełnie jak kierowca samochodu. Trzeba wyrobić sobie pewnego rodzaju „szósty zmysł”, co początkowo jest trudne chociażby z tytułu braku posiadania oka na potylicy. Pilot musi być świadomy co do tego, że model uderzający w plączącego się nie tam gdzie trzeba widza może wyrządzić mu wielkie szkody. Przywilejem widza jest za to pewna doza ignorancji, więc wszystko jest na głowie modelarza. Żeby nie skończyło na głowie widza.

Tyle „szósty zmysł” – później jest już łatwiej. Wystarczy pamiętać o tym, by nie ubierać się w rzeczy zbyt luźne, zwisające i dyndające sznureczkami. Nie ma bowiem gorszej niespodzianki niż wkręcenie sobie ubrania w śmigło kręcące się z częstotliwością kilku tysięcy obrotów na minutę. A potem bliskie z nim spotkanie. Trzeba pamiętać o tym, że modele rc to maszyny mimo wszystko niebezpieczne i nie są odosobnione przypadki poważnych zranień.

Wreszcie na koniec – jeżeli początkowy modelarz nie dysponuje aparaturą na pasmo 2,4ghz, warto na zjeździe się tym pochwalić. Ukochane cacuszka pilotów odbierające sprzeczne sygnały to bardzo smutny widok. Zwłaszcza, gdy są w powietrzu. Nad widzami.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.


Inne artykuły użytkownika