Uroda od wieków wzbudza kontrowersje. Pragniemy być piękni, pragniemy piękna wokół nas, a jednocześnie boimy się go i na wszelkie możliwe sposoby deprecjonujemy. Takie zachowania nie są właściwe jedynie dla czasów w jakich żyjemy. Na przestrzeni tysiącleci ludzie kochali piękno, gardzili nim, nienawidzili go, a nawet się go bali.
Uroda w starożytności
Starożytni potrafili cieszyć się życiem i doceniać jego uroki. Potrafili też łączyć cielesność z duchowością w sposób niemal idealny. Takiej harmonijnej, spójnej filozofii piękna możemy im tylko pozazdrościć.
Postrzeganie urody w starożytności doskonale obrazuje podejście Platona – piękno jest jedną z jego idei.
Fizyczność jest odzwierciedleniem duchowości, która dla nas, zwykłych śmiertelników jest niedostępna. Zdrowie i uroda są więc imitacją, czy też raczej emanacją piękna, którego w czystej duchowej postaci spostrzec nie możemy, bo jest dla naszych zmysłów niedostępne.
Oczywiście z takim podejściem można, i należy polemizować, ale doskonale odzwierciedla ono nasze stereotypowe przekonania: ludziom ładnym jesteśmy bardziej skłonni zaufać, częściej przypisujemy im dobro niż tym, których postrzegamy jako nieatrakcyjnych.
Uroda w tradycji chrześcijańskiej
Jak wiemy początkujące chrześcijaństwo bardzo silnie przeciwstawiło się starożytności. Fizyczność stała się czymś, z czym trzeba walczyć, choć nawoływania te, mimo iż odbijały się szerokim echem w całym chrześcijańskim świecie, nie doprowadziły przecież do radykalnej zmiany naszych upodobań. Sądzić raczej należy, że zwykły, religijny człowiek tym bardziej wpadał w kompleksy z powodu niemożności połączenia sacrum (duchowości) z profanum (cielesnością, której jesteśmy więźniami z racji takich a nie innych genów).
Urodę potępiano więc, uznawano za zło, a jednak nie byliśmy w stanie się od naszych preferencji uwolnić, zresztą od czasu do czasu pojawiały się głosy, nawiązujące do idei starożytnych. Święty Tomasz z Akwinu, jeden z największych wczesnochrześcijańskich humanistów stwierdzał, że „piękno jest oznaką, że coś zostało dobrze wykonane” innymi słowy piękno pochodzi od stwórcy.
Uroda w psychoanalizie Freuda
Freud wyprowadzał prostą zależność – uznał piękno za pochodną podniecenia seksualnego, innymi słowy należałoby sądzić, że osoby, które postrzegamy jako piękne wzbudzają w nas podniecenie. Z kolei nadmierna dbałość o urodę jest według Freuda przejawem narcyzmu – choroby, skrywającej wstyd (z powodu własnej cielesności) i pustkę (niemożność oparcia się na innych zaletach).
Uroda dzisiaj
W czasach współczesnych urodę i dbałość o nią postrzegamy bardzo różnie: jako przejaw komercjalizmu, pustki wewnętrznej (podobnie jak u Freuda), czy wręcz jako chorobliwy przejaw niezadowolenia z siebie – to jedna strona medalu. Z drugiej zaś znajdują się nauki biologiczne i społeczne, które w końcu zajęły się pięknem biorąc pod lupę nasze zachowania, preferencje i kryteria oceny czyjejś i własnej atrakcyjności.
Z badań tych wynikają ciekawe zależności: część kryteriów jakimi się posługujemy w ocenie piękna ma bardzo uniwersalny charakter (geometria twarzy), inne są efektem naleciałości kulturowych, a jeszcze inne mają podłoże czysto biologiczne – to co zdrowe (lub wyglądające na zdrowe) i młode jest piękne.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.