Jedzenie jest jedną z najważniejszych i zupełnie nieodłącznych części naszego życia, jednak wydaje się, że ludzie niezbyt często zastanawiają się nad tym, co właściwie jedzą – oprócz podstawowego rozróżnienia (często przez siebie wymyślonego), czy dany posiłek jest powszechnie uważany za “zdrowy”, czy też nie. Naukowcy cały czas prześcigają się w określaniu definicji tego, co jest dobre dla naszego zdrowia, a co wręcz przeciwnie, sprawiając tym samym, że czujemy się skonsternowani i zdezorientowani – i sami nie potrafimy z tego nic dla siebie wywnioskować.
Aktualnie na pierwszy plan wychodzi sprawa, która do tej pory była jakoby pomijana. Oprócz tematów, takich jak: wartość kaloryczna potraw, zawartość węglowodanów i cukrów prostych oraz soli – coraz bardziej kontrowersyjne stają się dodawane do jedzenia sztuczne barwniki – a znaleźć można je wszędzie, nawet w potrawach, których wcześniej o to nie podejrzewaliśmy.
Według autorów specjalistycznych artykułów, sztuczne barwniki występują m. in. w cukierkach, żelkach, kolorowych napojach, zupach z paczki, lizakach, gumach do żucia, waflach, batonach, itd., itp. Z całą pewnością nie są to więc najlepsze produkty, które można zapakować dzieciom do szkoły na drugie śniadanie. Generalnie powinniśmy unikać podawania ich najmłodszym, ponieważ dowiedziono, że mają one zupełnie destrukcyjny wpływ na ich zdrowie. Nawet restauracje typu Subway, które w hasłach reklamowych szczycą się tym, że są alternatywnym fast foodem oferującym swoim klientom zupełnie zdrowe posiłki – mają w swojej ofercie prawie wyłącznie produkty zawierające barwniki poprawiające wygląd podawanego nam jedzenia. Zdecydowanie więc lepiej odwiedzić sklep ze zdrową żywnością i przygotować coś prostego i szybkiego samemu, niż dać się skusić pięknie wyglądającym na zdjęciach kanapkom…
Zgodnie z wynikami badań, sztuczne barwniki sprawiają, że dzieci stają nadpobudliwe. Wywiązała się nawet debata, czy w związku z tym, producenci powinni być zobligowani do tego, by umieszczać informację o tym, że produkt zawiera barwniki na opakowaniu – w postaci ostrzegawczej etykiety. Pomysł ten został jednak odrzucony m. in. przez amerykański instytut ds. żywności i jedzenia, który zdaje się traktować ludzi jak wyedukownych, doświadczonych i odpowiedzialnych konsumentów. Sygnał więc do nas płynie taki, że powinniśmy z rozwagą czytać etykiety, analizować składniki i wybierać tylko takie produkty, które są najbardziej zbliżone do naturalnych. A najbardziej ekologicznie nastawionym osobom pozostaje hodować własne “jedzenie” i przyrządzać je samodzielnie – tylko wtedy będą oni mieli całkowitą pewność, że pomidory, mięso czy chleb nie są skażone jakimikolwiek dodatkami.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.