Jak być może obiło Wam się o uszy, postanowiłem zostać blogerką modową. Póki co walczę z faktem, że kompletnie nie znam się na modzie, ale to chyba nie jest najważniejsze. Liczy się dążenie do swoich celów i pewność siebie, dobrze mówię? Każdy psycholog Wrocławki, Warszawki i inny mi to powie. Jestem pozytywnie nastawiony – czekajcie na nowe publikacje!
Okej, nieistotne. To, że nie znam się na modzie nie jest szczególnie zaskakujące, podobnie jak to, że wiele kobiet się na niej zna. Problem w tym, że potem musimy się jakoś dogadać. Dzisiejszy tekst jest więc kierowany do Was, dziewczęta. Dowiecie się z niego kilku rzeczy na temat tego, co faceci wokół Was wiedzą na temat mody.
Na czas czytania tego tekstu proszę wszystkich o porzucenie na chwilę zdrowego rozsądku i poddanie się fali stereotypów i uogólnień.
- Faceci nie lubią oceniać ani analizować strojów. Zasadniczo jeśli zapytasz swojego chłopaka “jak w tym wyglądam?”, a on odpowie “dobrze”, to wcale nie znaczy, że Cię ignoruje. Po prostu uważa, że wyglądasz dobrze i nie czuje, że należy dodawać coś więcej. Mężczyźni w ocenianiu strojów mają czterostopniową skalę: tragicznie, przeciętnie, dobrze, fenomenalnie. Przy czym możesz założyć, że jeżeli jesteście parą, to nic poniżej “dobrze” ci nie grozi. Prawdopodobnie po prostu podoba mu się Twój styl – i tyle. Więc jeśli pokazujesz dwie pary kolczyków z prośbą o porównanie to masz sporą szansę, że w oczach Twojego partnera są na takim samym poziomie. Na dobrym. Nie oczekuj, że przeanalizuje kolorystykę dzisiejszego outfitu i zwróci uwagę na jakiś szczegół. Nie chodzi o to, że tego nie widzi. Po prostu my nie czujemy potrzeby zagłębiania się w takie szczegóły. Jest dobrze.
- Faceci mają lepsze oko do kobiecych strojów niż do męskich. Mimo, że nie czujemy potrzeby analizowania i oceniania, to z reguły mamy jakieś preferencje dotyczące damskich ciuchów. Wiemy, jakie ubrania i kolory podobają nam się na kobietach. Na siebie samych za to trudniej nam spojrzeć z dystansem i powiedzieć: podobam się sobie w tych ciuchach. Po prostu szukamy rzeczy wygodnych, więc ocenienie własnego stylu wymaga od nas dużo więcej uwagi niż ocenienie Waszego. Ale nie liczcie, że Wam o tym powiemy – patrz punkt wyżej.
- Faceci nie odróżniają od siebie jeansów. Jeśli facet wybiera sobie spodnie, najchętniej znalazłby jedne, odpowiednio wygodne, a potem kupił dziesięć par i chodził w nich na zmianę. Niestety, niesie to ze sobą ryzyko: ktoś może pomyśleć, że w kółko chodzi w tych samych. Faceci nie potrafią rozróżniać kroju spodni. Jeansy dzielą się na normalne, jasne i ciemne, ale żadne z nich nie są w żaden sposób lepsze od pozostałych.
- Faceci nie rozumieją torebek. Pisałem, że większość facetów ma jakieś preferencje dotyczące damskich ciuchów? Wykluczcie z tego torebki. Torebka jest dla mężczyzny przedmiotem abstrakcyjnym. Jeśli facet w ogóle odpowie na pytanie “jak podoba ci się ta torebka”, to możesz być pewna, że nie miał pojęcia co mówi. Faceci nie potrafią dopasowywać torebek ani oceniać ich krojów. Po prostu. Tak jak Wy nigdy nie będziecie wiedziały jak to jest, jak ktoś Was kopnie w jajka.
- Faceci nie czują potrzeby zmiany garderoby. Nie miewamy raczej takich faz, że nagle chcemy zmienić swój styl, bo w tym co mamy na sobie już nie czujemy się dobrze, albo wyszło z mody. W większości marzymy o tym, żeby w sklepach można było zamówić nowe, niezużyte egzemplarze wszystkich naszych ulubionych bluz i tiszertów. Jeśli kiedyś wynajdą niezniszczalne materiały, będziemy prawdopodobnie chodzić w tym samym zestawie ubrań do końca życia. Nie chodzi o to, że nie lubimy wyglądać dobrze albo nie przywiązujemy wagi do swojego ubioru. Chodzi o to, że nie czujemy potrzeby zmieniania go.
- Faceci odróżniają sukienki od spódnic. Wbrew obiegowej opinii, wiemy doskonale czym to się różni. Podobnie jak Wy wiecie, która strona jest lewa a która prawa. Mimo wszystko nie jesteśmy aż takimi debilami, żeby nie zrozumieć prostej definicji. To raczej stereotyp, który w praktyce rzadko występuje. Ewentualnie: lubimy Was trolować.
- Faceci rozróżniają kolory, tylko po prostu nie potrafią ich nazywać. To nie jest tak, że mężczyźni nie rozpoznają odcieni. My po prostu nie potrafimy ich nazwać. Faceci mają inny mechanizm nazywania kolorów – znamy kilka podstawowych (biały, czarny, niebieski, czerwony, zielony, żółty, brązowy, fioletowy, różowy, pomarańczowy – jeśli jesteście ciekawe), a potem dodajemy do nich przedrostki “jasny” i “ciemny” albo mieszamy ze sobą. To co Wy nazwiecie “burgundem” my nazwiemy “fioletowym”. Takich “fioletowych” może być kilka i my je jak najbardziej od siebie odróżniamy – po prostu nie wiemy po jaką cholerę mamy im nadawać osobne nazwy.
- Faceci nie lubią kupować ubrań. Co nie znaczy, że nie lubią ich wybierać. Kolejnym marzeniem większości z nas jest możliwość wybrania ciuchów na półce a potem magicznego dopasowania ich rozmiarem do naszej sylwetki. Nienawidzimy przymierzalni, wybierania rozmiarów i grzebania po półkach a naszym ulubionym miejscem w sklepie jest kanapa. Nie rozumiemy idei wspólnego chodzenia na zakupy i spędzania godzin na wybieraniu nowych rzeczy.
- Faceci uwielbiają Was też w trampkach i kraciastych koszulach, a nie tylko w małej czarnej i na obcasie. Fakt.
Oczywiście te zasady nie dotyczą każdego chłopca bez wyjątku. Niektórzy nawet znają się na ciuchach i potrafią robić zakupy bez kobiet. Stanowią coś w rodzaju wyższej formy ewolucyjnej faceta. Tak jak Charmeleon jest wyższą formą Charmandera. W tym porównaniu Mr Vintage jest Charizardem.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.