Uroczysty ślub to częste marzenie małych dziewczynek. Biała suknia, piękny kościół, wystawne przyjęcie. Otóż nigdy taką dziewczynką nie byłam. Raczej zawsze gdzieś w tyle głowy kołatało mi pytanie: ale po co? Ewentualnie to niezła szopka musi być.
Teraz jestem w trakcie przygotowań do własnego ślubu i mam wszystkiego dosyć. Trzeba wykonać milion niepotrzebnych czynności, tylko dlatego, że tak wypada, albo taka jest tradycja. Przy wybieraniu sali, jeszcze się trzymałam, Kościół też przełknęłam, osobiście lubię ładne, stare kościoły, ponieważ mają swoją historię, kilka wieków wcześniej był to zazwyczaj centralny budynek, który miał za zadanie zamanifestować bogactwo miejscowości, zachwycić, a jednocześnie przerazić biednych, czasami, zacofanych oraz zabobonnych ludzi. Nawet jeszcze podczas wybierania kapeli nie było najgorzej.
Ale nauki przedmałżeńskie dobiły mnie zupełnie. Typowe pranie mózgu, na dodatek ośmiogodzinne. Kurs odbywał się w budynku zakonu księży Pallotynów. Błysk podłogi, aż oślepiał, dało się zauważyć, że parkiet przeszedł niedawno cyklinowanie. Widać Książa raczej w niedostatku nie żyją.
O godzinie 8.30 w sobotni poranek, w budynku pojawiło się 140 przyszłych nowożeńców. Najlepsze było dopiero przed nami. Pojawił się całkiem młody ksiądz, i zdecydowanie starsza pani, która chyba była psychologiem, w każdym razie pracowała w Poradni do życia w rodzinie. Wykład rozpoczął się od prezentacji w power poincie. Pierwszy slajd dotyczył skali rozwodów w Europie, jak wzrastała liczba rozwodów, oraz jak zmieniała się tendencja na przestrzeni ostatnich piętnastu lat. Nie ma to jak optymistyczny początek prawda? Później było zdecydowanie ciekawiej. Ksiądz mówiąc kolokwialnie „popłyną na szerokie wody” wykłady dotyczyły prześladowań chrześcijan, później doszły egzorcyzmy oraz powodów opętania takich jak: czytanie horoskopów, czy wróżby z kart. Przekaz był mniej więcej taki „strzeżcie się – wszyscy jesteście w grupie podwyższonego ryzyka!!”. W międzyczasie, na arenę wydarzeń wkroczyła miła pani z poradni, która w przerwie opowiadań o swojej rodzinie, uchylała rąbka tajemnicy naturalnych metod planowania rodziny, oraz zdradziła wszystkim obecnym mężczyznom na sali przepis na udany związek i zawsze szczęśliwą żonę: mianowicie drodzy przyszli i obecni mężowie, należy kobietom kupować kwiaty i tyle wystarczy”. Infantylne prawda? No cóż napiszę, jeszcze, że za tą wątpliwą przyjemność zapłaciliśmy po 80 złoty od osoby. Cóż przecież zgłębiliśmy arkana wiedzy tajemnej, więc nie ma na co narzekać.
Aż boję się myśleć co będzie dalej..
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.