Wybór tylko kilku spośród pewnie setek tysięcy wariantów rozmaitych deserów powstałych na całym świecie nie jest łatwy. Jest to powód, dla którego zdecydowałam się wybrać kilka znanych i kilka trochę mniej zwyczajnych pomysłów kulinarnych. Myślę, że wiele bardzo egzotycznych i wyszukanych wspaniałości traci przy bliższym poznaniu 😉
Ważne: Deser to przyjemność. Kiedy jesz go tylko czasami, a nie codziennie, nie musisz skupiać się na liczeniu kalorii, itp.
Zależnie od konkretnych okoliczności, deser ma uświetnić uroczystą kolację, może ma być miłą przekąską znikającą w trakcie oglądania telewizji, może zupełnie zwykłym zakończeniem obiadu, desery przyjmują różną rolę. Mogą być wtedy podawane w różny sposób, w innych naczyniach, z rozmaitymi i różniącymi się dodatkami i przebraniami.
Na mojej prywatnej liście najlepsze, najsmaczniejsze desery to:
- Crem Brulee,
- Tort bezowy,
- Kogel Mogel (tak!),
- Kisiel żurawinowy,
- I placki z bananami.
Oczywiście, każda z was będzie miała inną listę, ale naprawdę polecam wypróbować te desery, o których teraz kilka słów.
Creme Brulee (wymawiane krem brile) to tradycyjny francuski deser waniliowy ze śmietanki i jajka. Jego charakterystyczną cechą jest wierzch – skorupka z przypalonego karmelu, która daje mu sporo elegancji i wyjątkowy smak. „Miąższ” jest aksamitnym, gładkim kremem. Dobrze jest go podawać ze świeżymi owocami, przyprószony odrobiną cukru pudru, najlepiej w schłodzonych kokilkach. Później obowiązkowo dobra herbata.
Tort bezowy jest doskonały do dobrej lektury albo oglądania telewizji (najlepiej we dwoje). Można go jeść naprawdę dłuuugo. Po kawałku. Robić przerwy i znów do niego wracać. Względnie długo zachowuje też świeżość (zależnie od tego co – poza bezami – do jego przyrządzenia użyjemy).
Kogel Mogel to największa radość PRL-u. Jest prosty do przyrządzenia i naprawdę smaczny.
Kisiel żurawinowy jest tak zdrowy, że zastanawiałam się czy nie powinien „wylecieć” z tej listy. Zawiera całą masę Witami i mikroelementów, ale przede wszystkim wyśmienicie smakuje. Musi być zagęszczony niewielką ilością mąki ziemniaczanej, i trochę dosłodzony. Mogą go jeść również „bardzo małe dzieci”. Najlepiej długo nie gotować.
I w końcu placki. Nie przepadam za bananami (szczególnie niedojrzałymi!), ale placki z bananami to zupełnie co innego. Pycha! Są dość ciężkostrawne (smażone), ale od czasu do czasu muszę je zrobić. Najlepiej z bardzo dojrzałych, ale niezbyt rozdrobnionych owoców.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.
kisiel żurawinowy jest bleee… Crem brulee zdecydowanie bije wszystko na głowę! odkad rians wypuścił do sklepów taki gotowy, ze nie trzeba samemu gotować albo jeść go tylko w restauracji, to w ogóle jest rewelka:) Viva la Creme Brulee!