Diagnoza, którą wydaje lekarz nie zawsze zależy od tego, co wykryje u pacjenta. W niektórych przypadkach klasyfikacja choroby wynika z obowiązujących regulacji prawnych. A od klasyfikacji zależy min. to, czy komuś przysługiwać będzie terapia uzależnień. Przynajmniej w USA.
Kiedy myślimy – diagnoza, widzimy przede wszystkim lekarza dogłębnie badającego pacjenta, przeprowadzającego porządny wywiad i zaglądającego w wyniki wcześniejszych analiz (ewentualnie widzimy znudzonego internistę, który rzuca od niechcenia jakimś terminem wołając: następny!). Jak pokazuje przykład dokumentu o długiej nazwie Diagnostic and Statistical Manual of Mental Disorders (w skrócie DSM) nie do końca jest to obraz rzeczywisty.
Klasyfikują już od sześćdziesięciu lat
Czym jest DSM? To dokument, który opracowuje grupa ponad stu sześćdziesięciu specjalistów w dziedzinie psychiatrii. Do tego dochodzą komentarze (w przypadku najnowszej wersji było ich co najmniej 25 tys.) od lekarzy, szpitali, agend rządowych czy grup pacjentów. Zadaniem DSM jest wskazywać lekarzom właściwy sposób postępowania min. w diagnostyce uzależnień. W niektórych przypadkach zawarte w niej klasyfikacje mają charakter wiążący. Co oznacza, że zapisane w DSM postanowienia mogą wpływać na to, czy komuś będzie przysługiwała terapia uzależnień,czy też nie.
Pierwsze próby sklasyfikowania chorób psychicznych podjęto jeszcze w okresie międzywojennym. Jednak dopiero powrót żołnierzy walczących w II wojnie światowej dał impuls do stworzenia ogólnego dokumentu. Pierwsza wersja powstała w 1952 r. W 2013 roku w życie ma wejść kolejna, piąta już wersja klasyfikacji. I robi się problem. Jaki?
Kto dostanie finansowanie?
Otóż od tego, czy dany pacjent zostanie zakwalifikowany jako osoba z uzależnieniem, zależy finansowanie jego leczenia. Dotyczy to zarówno ubezpieczycieli prywatnych, jak i państwowych funduszy Medicaid i Medicare. Terapia uzależnień kosztuje, a kwestia pokrycia zobowiązania ma kluczowe znaczenie tak dla chorych, jak i tych, którzy zarabiają na ich leczeniu.
I tu dochodzimy do sedna sprawy. Okazuje się, że nowe regulacje mogą sprawić, że za osoby uzależnione uznawanych będzie znacznie więcej ludzi niż dzisiaj. Wszystko przez to, że lekarze tworzący klasyfikację rozszerzyli definicję uzależnienia i objęli nią także „uzależnienia społeczne – gdzie indziej nie sprecyzowane”. Co kryje się pod tym stwierdzeniem?
Na przykład uzależnienie od zakupów lub seksu. Albo od gier wideo czy używania internetu. Słowem, wszystko, co ma związek z zachowaniami nie wynikającymi z zażywania substancji takich, jak alkohol czy narkotyki. Co oczywiście przekłada się na to, komu należała się będzie refinansowana terapia uzależnień.
Nawet 20 milionów uzależnionych
Dodatkowo twórcy dokumentu rozszerzyli listę symptomów, po których można rozpoznać uzależnienie (w tym od alkoholu i narkotyków). Jednocześnie zredukowali liczbę symptomów, które muszą wystąpić, żeby uznać kogoś za chorego. A więc takiego, którego może objąć terapia uzależnień.
I chociaż sami psychiatrzy stojący za DSM twierdzą, że w dłuższej perspektywie wprowadzone zmiany doprowadzą do oszczędności, ekonomiści są innego zdania. Jak podaje New York Times, według nich, liczba osób uznanych za uzależnione może zwiększyć się nawet o 20 milionów (a więc ponad 6,5 proc. amerykańskiej populacji wliczając dzieci). A koszty pójdą w setki milionów dolarów. Jak zwykle więc nie chodzi o medycynę, ale o pieniądze. O to, komu będzie się należała refinansowana terapia uzależnień, a kto będzie musiał radzić sobie na własną rękę.
O autorze
interesuję się sportem, moją pasją jest siatkówka, lubię jeździć na rowerze, a wolnych chwilach relaksować się przy dobrej muzyce oraz kawie...UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.