Już niedługo zacznie się ten magiczny czas, wyczekiwany przez wszystkie dzieci, i przynajmniej jakąś część dorosłych. Ten czas, kiedy w telewizji królują reklamy z mikołajem, reniferami, bałwankami, śnieżynkami i innymi cudakami nakłaniającymi do zakupu produktów pod choinkę. To ten wspaniały czas, kiedy możemy obejrzeć filmy o tematyce świąt, konsumenckim szale zdobywania prezentów oraz poczytać w babskich czasopismach bardzo ważne porady oraz przepyszne przepisy na wigilię.
Nienawidzę tego cyrku
Z całego mojego serca. Nie dlatego, że uważam za błąd taką komercjalizacje świąt. Nie dlatego, że mam taki kaprys, i chcę być oryginalny. Najzwyczajniej w świecie nie trawie przerostu formy nad treścią. Już szybko tłumaczę. Otóż, lubię nastrój świąteczny, lubię ten okres oczekiwania, ba… lubię nawet kupować prezenty dla najbliższych.
Wybrałem się w tamtym roku na tradycyjny marsz po centrach handlowych. Widziałem tam absolutnie wszystko. Mikołajów z dzwoneczkami robiącymi „ho ho ho”, przechadzające się aniołki, i nawet kilku skrzatów. Problem w tym, że mikołaj miał na czerwonym kubraczku wyhaftowany emblemat napoju energetycznego, aniołki rozdawały ulotki ekskluzywnej bielizny, a skrzaty stały pod wielkim banerem – ręczniki sklep – radośnie nakłaniającymi młode klientki do wypróbowania ręczników bambusowych.
Co mi w tym wszystkim przeszkadza, skoro uważam, że komercjalizacja świąt nie jest taka zła? Alergicznie działa na mnie nachalność twórców reklam. Po jaką cholerę siwobrody zawsze musi być umorusany w jakimś logotypie? W przeciągu godziny zaobserwowałem sześciu Mikołajów, każdego innej marki – i każdy starał się być jak najbardziej świąteczny, w myśl zasady „mój mikołaj jest mojszy niż twojszy”. Czy aniołki, sympatyczne, ładne buzie muszą świecić półnagimi tyłkami? Nie mówię, że to złe, ale na pewno nie w centrum handlowym i na pewno nie przed godziną 16.00.
Czemu każdy element świąt chce mi coś sprzedać? Czemu chce na siłę mnie uszczęśliwić?
Razi mnie to. Może jestem marudą, może jestem zrzędliwy, i może troszkę niemiły. Ale na litość boską, aniołki które zostały żywcem zabrane z filmu erotycznego? Aby oddać sprawiedliwość, tylko krasnale spod banera – ręczniki sklep – zachowywały się w miarę przyzwoicie jak na okres wigilijny. Można było się w ich butiku wykąpać, a następnie wypróbować oferowane przez nich szlafroki, czy też różnorakie ręczniki. Swoją drogą ciekawe czy klienci byli podglądani podczas zażywania prysznica. W każdym razie po kliku godzinach biegania po centrum handlowym, niektórzy wręcz powinni się wykąpać.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.