Po latach wychwalania, odznaczania i rozmaitego uprzywilejowania nadszedł czas zapomnienia. W porównaniu z losem weteranów PSZ na Zachodzie i AK można powiedzieć, że losy odwróciły. Czy słusznie? Oto pytanie, na które próżno szukać odpowiedzi w oficjalnej linii polityki historycznej III RP.
Dziś, gdy mówimy o zakłamaniu historii w czasach Polski Ludowej, starając się nadrobić „luki pamięci” wobec „żołnierzy wyklętych” temat żołnierzy z „orzełkiem bez korony”. Milczenie jest w tej sytuacji metodą najwygodniejszą. Ale może doprowadzić do niebezpieczeństwa o wiele groźniejszego niż niepamięć – do upowszechnienia się fałszywego obrazu żołnierzy polskich, którzy mimo wszystko walczyli przecież o naszą Ojczyznę.
Obawiam się, że grzech zaniedbania może w przyszłości zaważyć na wizji Wojska Polskiego na Wschodzie jako o armii polskich renegatów, którzy wyzbyli się wszelkiego przywiązania do tradycji suwerennego państwa polskiego.
Prawda jest jednak jak to zwykle bywa, znacznie bardziej zawikłana. A los tychże żołnierzy, których szlak bojowy przebiegał od Lenino do Berlina i Drezna jest kolejnym przykładem tragizmu Polaków w czasie największej zawieruchy wojennej w dziejach. Czy można mieć pretensje, że wybrali nie Armii Andersa podległej legalnemu rządowi na wychodźstwie, a służyli w armii podporządkowanej całkowicie, jednemu z największych prześladowców narodu polskiego – Józefowi Stalinowi. Pytanie niby proste i trafne – jednakże w de facto kompletnie oderwane od rzeczywistości.
Wiemy, że żołnierze dwóch polskich armii wyzwalającej kraj spod niemieckiej okupacji, sprawiali, że zarazem współtworzyli sowiecką dominację w Europie Środkowo- Wschodniej. Wiemy, że byli poddawali komunistycznej indoktrynacji. Ale czy naprawdę wyzbyli się prawdziwych polskich wartości? Otóż absolutnie nie. Dla nich służba w jednostkach polskich była jedyną opcją powrotu do Ojczyzny. Wierzyli, że uda się im wyzwolić zniewolony naród i pomścić na Niemcach dotychczasowe upokorzenia.
Trzeba sobie jasno uzmysłowić, iż rzeczywiście „nie było wyboru”. Tysiącom Polaków siłą wcielonych do Armii Czerwonej nigdy by nie umożliwiono odejścia do Armii Andersa. Ci, którzy zostali wywiezieni w głuchy step, bądź syberyjską tajgę mogli nie mieć pojęcia o takiej możliwości ani środków do jego realizacji. Z kolei Ci Polacy siłą wciągnięci w szeregi Wehrmachtu tylko dzięki służbie w tychże formacjach mogli uwiarygodnić swoje polskie korzenie. Musimy pamiętać, że dla Kremla narodowe formacje polskie istotne były jedynie z perspektywy politycznej. Żołnierze Ci poprzez swoją walkę u boku Armii Czerwonej mieli uwiarygodnić rzekomą „nierozerwalną” przyjaźń polsko- radziecką, przypieczętowaną braterstwem broni i wspólnie przelaną krwią. A „Oni” przecież wierzyli, że niosą Polsce wolność spod hitlerowskiego jarzma i chociażby namiastkę wolności. Nie zapominajmy, iż i oni doświadczyli sowieckich represji… Nie przypadkiem znaleźli się daleko w Azji. Walczyli o Polskę i potwierdzili na wszystkich polach bitew hart ducha żołnierza polskiego.
Gdy już pokonano Niemców, II wojna światowa dobiegła końca, wielu z nich wybrało ucieczkę na zachód, a z kolei Ci którzy wrócili do kraju w dużej części zrezygnowali z dalszej służby w zsowietyzowanym Wojsku Polskim. Woleli już jako cywile odbudowywać zniszczony kraj, a nie swoim honorem legitymizować rządy komunistów. W dobie rozliczeń z najnowszą historią nie możemy zapomnieć o tych, którzy mimo woli związani byli z antypolskim systemem, lecz w sercach zawsze walczyli o „jedną Ojczyznę”.
O autorze
Przeprowadzki to cześć mojego życia. Pracowałem w wielu firmach transportowych oraz zajmujących się przeprowadzkami. Chętnie podzielę się z wami moją wiedzą. Piszę także o innych banialukach - trochę o rurach trochę o torach ale zawsze z sensem i na czas.UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.
Ładne napisane