szafki szkolnePamiętam mój pierwszy dzień w szkole. Było to wiele, wiele lat temu. Mama ubrała mnie w granatową spódniczkę, białą bluzkę i białe podkolanówki. Ponieważ dzień był chłodny, na moje ramiona narzuciła ciepłą, kraciastą pelerynkę. W szkolnej szatni, mieszczącej się w suterynie, panował okropny tłok. W boksach przegrodzonych drucianą siatką kłębił się tłum dzieci. Rodzice stali na zewnątrz i bezradnie patrzyli, jak ich pociechy usiłują poradzić sobie ze zdjęciem i powieszeniem na kołku wierzchnich ubrań. Żeby im pomóc w przygotowaniu się do wejścia na scenę, czyli do sali gimnastycznej, opiekunowie musieliby dać nura w kłębowisko splątanych dziecięcych ciał, a żaden nie miał na to odwagi.

Wymacałam dłońmi skrawek wolnego miejsca na długiej, drewnianej ławce. Przez kilka chwil dzielnie walczyłam z napierającym tłumem, usiłując nie dać się zepchnąć w przeciwległy kąt szatni. Udało się. Na chwilę zapanował spokój. Korzystając z tego, szybko ściągnęłam pelerynkę, wskoczyłam na ławkę i dopadłam do cudem ocalałego przed innymi ubraniami haczyka. Wynurzyłam się z szatni w pożałowania godnym stanie, lecz szczęśliwa i dumna ze zwycięstwa. Gdy mama mnie zobaczyła, załamała ręce z rozpaczy i przerażenia.

W zeszłym roku, na początku września, poprowadziłam swoją córkę do szkoły. Przy wejściu stało dwoje starszych uczniów z przewieszonymi przez ramię dużymi torbami. Przywitali się grzecznie i spytali, czy pierwszy raz w szkole. Córka skinęła twierdząco głową. Chłopiec uśmiechnął się do niej, pogrzebał w torbie i wyciągnął wyciętego z kartonu misia z beczułką miodu w łapach. Wręczył wycinankę córce i powiedział, że wzdłuż ściany szkolnego korytarza na parterze stoją metalowe szafki szkolne, zamykane na zamek z kodem szyfrowym. Szafka z naklejonym na drzwiczkach misiem należy teraz do niej. Wytłumaczył następnie, jak należy zaprogramować zamek, żeby otwierał się wyłącznie po wprowadzeniu wybranego przez córkę czterocyfrowego kodu. Bez pośpiechu, podziwiając po drodze kolorowe szafki ubraniowe z zabawnymi nadrukami na frontach, odnalazłyśmy tę, która miała na drzwiczkach misia z beczułką miodu w łapach i odtąd należała do córki.

Upłynęło już sporo czasu. Moje zalęknione kaczątko gdzieś znikło, a na jego miejscu pojawiła się pewna siebie uczennica pierwszej klasy. Lubi szkołę, ma dużo koleżanek i kolegów, a wszystkim dobrze służą ich własne szafki szkolne, do których nikt poza nimi nie ma dostępu. Czasami bierze mnie ciekawość, co też ta moja córka ukrywa w swojej szafce przede mną.

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.


Inne artykuły użytkownika