Dzisiaj będzie słów parę o kryzysie. Tym strasznym, szczerzącym zębiska od prawie 2 lat zjawisku, groźniejszym bodajże niż grypa A1/H1 czy jak jej tam. Otóż mam wrażenie, że ten kryzys, przynajmniej u nas w Polsce, to właśnie taki “fakt medialny” jak słynna “świńska grypa” z której pandemią heroicznie się od jakiegoś czasu zmagamy. Pamiętacie te histeryczne reakcje w szpitalach gdy na izbie przyjęć pojawił się kaszlący pacjent? Wszystko skrupulatnie opisywano w mediach, ponieważ tymi pacjentami byli z reguły dziennikarze przeprowadzający prowokację. Myślę, że tzw. czwarta władza zdecydowanie zbyt mocno urosła nam w siłę, ale to temat na zupełnie inny tekst.
Wracając do kryzysu, w Polsce przybrał on formę dość kuriozalną. Otóż mamy kryzys z dodatnim wzrostem (nigdy nie zrozumiem jak wzrost może być ujemny) PKB. Jasne wzrost jest mniejszy niż to drzewiej bywało, ale jest. Mimo to kryzys jest ulubionym tematem rozmów, publikacji, artykułów i debat. Dla mnie jest to co najmniej dziwne. Swoją drogą dziś widziałem urywek całkiem ciekawego skeczu. Kobieta pyta mężczyznę jakie ma plany na wakacje, czy może jak w ubiegłym roku chce je spędzić na Mazurach leniuchując nad jeziorem. Na to mężczyzna odpowiada, że bynajmniej. W końcu kryzys jest i skąd wziąć pieniądze na wakacje na Mazurach. W związku z tym on jak większość Polaków w czasie kryzysu wakacje spędzi w Egipcie. Oto prawdziwie oblicze naszego kryzysu i Bogu niech będą dzięki…
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.