spadochroniarstwo

Mit nr 1 – skoczkowie spadochronowi muszą posiadać ponadprzeciętną sprawność fizyczną i psychiczną oraz ponadprzeciętne zdrowie.

W zupełności wystarczy przeciętna sprawność. Okrągłe spadochrony spadające szybko pionowo w dół, jakie można oglądać na filmach wojennych to już przeszłość. Nowoczesne spadochrony budową są bardziej zbliżone do paralotni niż do starych okrągłych spadochronów. Lądowania są bardzo miękkie i nie trzeba być ponadprzeciętnie wysportowanym aby być w stanie lądować bez kontuzji. Nie trzeba mieć również super mocnej psychiki. Co prawda osoba, która zupełnie nie potrafi panować nad swoimi emocjami i nie jest w stanie się tego nauczyć nie będzie się nadawać do tego sportu, ale podczas moich trzech sezonów skoków ani nie poznałam żadnej takiej osoby, ani nie usłyszałam od żadnego instruktora, żeby powiedział kiedyś komuś, że z powodu zbyt słabej psychiki powinien sobie odpuścić ten sport. Każdy przeciętny człowiek, który chce skakać, może to robić. Dotyczy to nie tylko sprawności, ale też zdrowia. W Polsce przed przystąpieniem do kursu spadochronowego trzeba przejść badania lekarskie, ale niepotrzebne jest zdrowie kosmonauty, aby uzyskać zgodę lekarza na skoki. Dla przykładu powiem, że ja 7 lat temu przeszłam operację kręgosłupa, a jest w Polsce jedna osoba, której udało się uzyskać pozytywną opinię lekarza orzecznika po amputacji nogi.

Mit nr 2 – żeby skakać ze spadochronem trzeba przejść długie szkolenie

Szkolenie teoretyczne trwa zwykle 1 – 2 dni. Potem zaczyna się już szkolenie praktyczne, czyli skoki. Istnieją dwa rodzaje szkolenia:
1. Basic, inaczej Static Line, w którym na początku skacze się z wysokości ok. 1200 m z liną, która jest przymocowana do samolotu oraz do części spadochronu i od razu po wyskoczeniu otwiera czaszę. W miarę postępów zwiększa się wysokość, aż osiągnie się umiejętności potrzebne do skakania z 4000 m. Ile potrzeba tych skoków, aby osiągnąć takie umiejętności niestety nie umiem powiedzieć, ponieważ nie znam nikogo, kto po 1 – 3 skokach „na linę” nie przeszedłby na szybszą metodę szkolenia – AFF (domyślam się jednak, że jest to ok. 40 skoków). Basic jest starą metodą szkolenia i większość profesjonalnych stref spadochronowych nie szkoli już w ten sposób.
2. AFF (ang. Accelerated Free Fall) – w tej metodzie od razu skacze się z 4000 m i przed otwarciem spadochronu można cieszyć się prawie minutowym swobodnym spadaniem. Pierwsze 2 – 3 skoki wykonuje się w asyście dwóch instruktorów, a następne ok. 5 z jednym instruktorem. 7 skoków przeważnie wystarcza studentowi do opanowania wszystkich umiejętności, jakie potrzebne są do samodzielnego skakania.
Jeszcze szybszym sposobem na spróbowanie skoków spadochronowych od razu z 4000 m jest skok tandemowy. Do skoku takiego nie jest potrzebne ani szkolenie teoretyczne, ani badania lekarskie. Wystarcza tylko kilkunastominutowe przeszkolenie u instruktora, do którego pasażer jest przypięty za pomocą specjalnej uprzęży.

Mit nr 3 – skoki spadochronowe są niebezpieczne

Tego mitu jednoznacznie nie obalę. „Bezpieczny, „niebezpieczny” to pojęcia względne, które dla każdego znaczą co innego. Moim zdaniem nie można powiedzieć, czy skoki spadochronowe są bezpieczne, tak samo jak nie można powiedzieć, czy np. narciarstwo jest bezpieczne. Wiadomo, że zależy to od szybkości jazdy, od trudności trasy, od tego, czy dostosowuje się prędkość do swoich umiejętności itp. Podobnie jest w skokach ze spadochronem. Można latać na dużym i wolnym spadochronie albo kupić sobie szybki i niewybaczający błędów. Można skakać samemu, z kilkoma albo nawet z kilkudziesięcioma osobami jednocześnie. Można też spadać brzuchem do ziemi i osiągać prędkość ok. 200 km/h, albo na siedząco lub głową w dół i spadać o wiele szybciej. Wszystko to wymaga innych umiejętności i doświadczenia i wiąże się z innym ryzykiem. Tym, co pewnie zdziwi wielu czytelników jest fakt, że wypadki spowodowane awarią sprzętu stanowią bardzo niewielki procent wszystkich wypadków. Rzadko się zdarza, żeby spadochron otworzył się nieprawidłowo albo nie otworzył się w ogóle, a właściwie nigdy nie zdarza się, żeby zawiódł spadochron zapasowy, który ma każdy skoczek. Dodatkowo większość stref spadochronowych wymaga od skoczków, aby posiadali AAD, czyli automat, który otwiera spadochron zapasowy, jeśli z jakiegoś powodu skoczek nie otworzy głównego. Większość wypadków ma miejsce przy lądowaniu i zdarza się głównie doświadczonym skoczkom posiadającym szybkie czasze. W sumie tych wypadków też nie jest tak wiele, jak to się powszechnie uważa. Najbezpieczniejszą formą skoków są według mnie skoki tandemowe, ale właściwie wszystkie dyscypliny można uprawiać wiele lat bez doznania ani jednej kontuzji, jeśli tylko przestrzega się zasad bezpieczeństwa.

Mit nr 4 – skoczkowie to szaleńcy i ryzykanci

Przez trzy lata poznałam już trochę skoczków i mój ogólny obraz tych osób jest odmienny od powszechnego. Wydaje mi się, że większość uprawia skoki pomimo ryzyka, a nie dla ryzyka. To, co podoba się mnie i wielu innym skoczkom to widoki, wielka przestrzeń i specyficzne wrażenia, jakich dostarczają skoki i jakich nie można doznać nigdzie indziej. Wielu skoczków, jakich miałam przyjemność poznać to osoby nienormalne, ale w dobrym znaczeniu tego słowa. Bardziej pasuje do nich słowo „nieprzeciętni” – są to ludzie z pasją, szczęśliwi, uśmiechnięci, z ciekawymi poglądami. Czy znacie jakieś miejsce, w którym wszyscy się do siebie uśmiechają, nawet jeśli widzą się po raz pierwszy? Tak właśnie jest na wielu strefach. Nie zaobserwowałam tego co prawda wszędzie, gdzie skakałam, ale Klub Spadochronowy Atmosfera, w którym spędziłam cały ostatni sezon i w którym na pewno spędzę najbliższy sezon jest jednym z takich miejsc. Bardzo dobrze opisała to miejsce Tatjana, która zaczęła swoją przygodę ze skokami od tandemu w Atmosferze: „Słucham różnych opowieści, przeglądam internet i jestem przekonana, że Ula i Iwan stworzyli naprawdę wyjątkowe miejsce, wokół którego zbierają się bardzo ciekawi ludzie. Nie spotkałam jeszcze miejsca gdzie byłoby tyle tolerancji i szacunku dla każdego. Nowicjusze dostają na wejściu ogromną pulę zaufania, co po prostu rozbraja. Nikt cię nie zna, ale zakłada się, że jesteś fajny i dopiero musisz się postarać, żeby to wrażenie popsuć. No i widać, że nikomu się nie chce i wszyscy już zostają fajni.” Zgadzam się z nią w stu procentach 🙂

UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:

» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.