4 września w Gazecie Prawnej ukazał się artykuł mówiący o tym, że w tym roku do wzięcia będzie 150mln zł na założenie e-biznesu. W programie mogą wziąć udział firmy, które istnieją mniej niż rok. Wszystko to ze środków unijnych w ramach programu Innowacyjna Gospodarka. Moim skromnym zdaniem tego typu programy totalnie wypaczają kapitalizm i stanowią głupią ingerencję w mechanizmy rynkowe.
Z jednej strony mamy zaradnego, zdolnego człowieka, który sam zgromadził pieniądze na otwarcie swojego biznesu. Powiedzmy, że stworzył od podstaw serwis prezentujący oferty wynajmu nieruchomości wakacyjnych na Mazurach i doskonale wypozycjonował go na frazę Mazury kwatery. Po jego otwarciu nie dojadał bo wszystko trzeba było inwestować w firmę. Firma powoli zaczęła przynosić satysfakcjonujące zyski, wyrobiła sobie markę, ale nasz przedsiębiorca nadal pracuje na przestarzałym sprzęcie i oprogramowaniu, bo jeszcze nie stać go na nowe. Udowodnił jednak, że jego pomysł na działalność był dobry, a jego firma nie tylko przetrwała na rynku, ale zaczęła przynosić zyski. W tym właśnie momencie, spryciarz-darmozjad otrzymuje „dotację” i otwiera konkurencyjną firmę. Dostaje na „dzień dobry” pieniądze, o których wcześniej wspomniany przedsiębiorca nie śmiałby nawet marzyć gdy rozpoczynał swoją działalność. Przedsiębiorca nie może jednak ubiegać się o żadne środki. Był zaradny. Sam zgromadził pieniądze, jego firma istnieje dłużej niż rok, więc odchodzi z kwitkiem. I nikogo nie obchodzi, że w ten sposób spryciarz-darmozjad z „dotacją” wykończy na wolnym rynku przedsiębiorcę, który do wszystkiego doszedł sam. Stanie się tak po prostu dlatego, że ten pierwszy otrzymuje nieuczciwą przewagę. Zaraz na początku jest w stanie zainwestować w sprzęt, oprogramowanie i reklamę, bo zadbała o to Unia. A co nasz spryciarz-darmozjad potrafi? Potrafi pięknie pisać wnioski, o ile nie zlecił tego firmie, która w pisaniu wniosków się specjalizuje. I tutaj dochodzimy do kolejnej paranoi całego tego „dotowania”. Na rynku powstają jak grzyby po deszczu firmy, które zajmują się pozyskiwaniem dla swoich klientów unijnych pieniędzy. Czyli spryciarze-darmozjady nie muszą nawet wykazywać się przy pisaniu wniosku.
Unijne „dotacje” dają moim zdaniem dwa rezultaty. Pierwszy jest taki, że powstają za te pieniądze firmy-mrzonki, które na rynku nie mają prawa bytu i upadają zaraz gdy skończą się pieniądze z „dotacji”, ewentualnie trwają w marazmie jeszcze przez krótki czas. Dlaczego tak się dzieje? Ano dlatego, że decyzję o tym komu przydzielić pieniądze, a komu nie, podejmuje urzędniczyna, który sam nigdy firmy nie prowadził. Drugi rezultat może być taki, że za pieniądze z „dotacji” powstanie firma, która ze względu na przewagę kapitałową wykończy uczciwego przedsiębiorcę działającego w tej samej branży, który do wszystkiego doszedł sam i z różnych powodów o dotację ubiegać się nie może.
Tak jak napisałem na początku tzw. „dotacje” wypaczają kapitalizm i są kompletnym zaprzeczeniem gospodarki wolnorynkowej. Karzemy jednostki przedsiębiorcze i zaradne, a nagradzamy spryciarzy-darmozjadów w większości kradnących cudze pomysły lub wyrzucających w błoto powierzone im pieniądze…
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.