Przygotowanie frytek to banalnie prosta sprawa. Wystarczy obrać ziemniaki, pokroić je na cienkie paski, a następnie podsmażyć na oleju. Tak przygotowane solimy lub podajemy z ketchupem i… gotowe! Dla wytrawnych smakoszy przepis ten jest sprowadzaniem frytek do fastfoodowego śmietnika. Przygotowanie złotego smakołyku ma bowiem trochę inny wymiar.
Utarło się, że frytki to właściwie bardziej przekąska lub dodatek niż samodzielna, pełnoprawna tego znaczenia potrawa. Najczęściej dostajemy je jako dodatek do zestawu w sieciach fast foodowych lub korzystamy z frytkownicy, kiedy zupełnie nie mamy pomysłu na obiad. Ewentualnie są dodatkiem do schabowego w studenckim zestawie na stołówce przy akademiku. Są jednak tacy, którym zwykłe usmażenie ziemniaków nie wystarczy. Muszą być przygotowane z odpowiedniego rodzaju ziemniaków, oleju i zrobione w odpowiednio rozgrzanej frytkownicy.
Po pierwsze, według „prawdziwego” przepisu ziemniaki, których używać będziemy na frytki, nie powinny być ani za małe, ani za duże. Choć jest to pojęcie względne, łatwo się domyślić o co chodzi. Najlepsze polskie odmiany to według kucharzy Triada, Ślęza czy Monsun. Obrane ziemniaki warto zostawić na kilka godzin w zimnej wodzie, ale uwaga… Polecane jest „leżakowanie” niepokrojonych ziemniaków przez dobę! Dopiero tak wypoczęte warzywa możemy obrać i pomyśleć o ich smażeniu. Jeśli chodzi o olej, to według wytrawnych „frytkożerców” najlepszy jest olej rzepakowy. Nie mając wyboru, możemy także użyć słonecznikowy, choć jest gorszy i po podgrzaniu nabiera zapachu, dość charakterystycznego.
Tak, minęła już doba, a nie zdążyliśmy jeszcze rozgrzać frytkownicy. Myli się jednak ten, kto myśli że to ostatni etap produkcji. Frytkownice najpierw podgrzewamy do 140 stopni. Wrzucamy do środka nasze ziemniaki i doprowadzamy do ich lekkiego zarumienienia. Wyciągamy i ostudzamy nasze „frytki”. Dopiero po tym etapie można przejść do końcowego smażenia. Rozgrzewamy frytkownicę do 190 stopni i wrzucamy chłodne ziemniaki. Zarumienią się szybko, będą za to chrupiące i miękkie w środku. Tak przygotowane frytki są „prawdziwymi frytkami”. Jeśli więc chcemy zaliczać się do grupy smakoszy smażonych ziemniaków, lepiej od razu zaopatrzmy się w dużą ilość produktu i pojemną frytkownicę.
Co z dbającymi o linię i będącymi na diecie? Przecież frytki, choćby najlepiej przygotowane, zawsze będą wysokokaloryczne. I nie pomogą bezolejowe frytkownice. Frytki beztłuszczowe – oto odpowiedź producentów na błagalny wzrok wszystkich szczupłych Pań (i Panów też). Prawdziwy smakosz powinien także pamiętać o dokładnym sprawdzeniu ewentualnego zakupu z worka (choć lepiej przygotować frytki samemu). Zanim uruchomimy frytkownice sprawdźmy, czy frytki z paczki nie są szare (co znaczy że możliwe było ich rozmrożenie) oraz czy nie są w obecności zbyt dużej ilości lodu.
Bycie frytkowym smakoszem nie jest łatwe. A jeśli nie chcę Wam się czekać dobę i szukać odpowiedniego rodzaju ziemniaków mamy prostszy przepis z początkowej fazy tekstu: obierzcie ziemniaki, włączcie frytkownicę i cieszcie się frytkami. Smacznego!
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.