Leciał Concordem, płynął indiańskim kanu i jechał na wielbłądzie. Przed igrzyskami w Sydney przepłynął nawet wielką rafę koralową. Znicz z olimpijskim ogniem ma za sobą wiele przeżyć, z których wymienione są jednymi z lżejszych.
Cała historia zaczyna się w nazistowskich Niemczech. Leni Riefenstahl pokazuje swój film Olymipia, który ma w założeniach pokazać związek między starożytnymi Grekami, a reżimem Hitlera. Przywódca III Rzeszy uważa, że znicz niesiony z Grecji do Berlina będzie znakomitym sposobem na podkreślenie tez filmu i pokazanie, że także starożytni byli Aryjczykami.
Dwadzieścia lat późnej igrzyska odbywają się w Melbourne w Australii. Znicz dociera do Sydney. Trasa wiedzie przez miasto. Grupa studentów, a przede wszystkim Barry Larkin, dołączają do sztafety z fałszywym zniczem zrobionym ze starej bielizny i puddingu wiśniowego umieszczonych na nodze od krzesła. Taką pochodnię Larkin wręcza burmistrzowi miasta, po czym ucieka nim ktokolwiek zdąży się zorientować o co chodzi.
W 1976 roku znicz podróżuje do Montrealu. Jest już w mieście, kiedy burza gasi płomień. Jeden z miejscowych ficjeli, nie zastanawiając się wiele, odpala go ponownie – od swojej zapalniczki. Przedstawiciele MKOlu gaszą go ponownie, żeby odpalić w „czysty sposób” – od zapasowych zniczy.
Inaczej jest przed igrzyskami w Pekinie. Dla wielu Chiny nie zasługują na to wydarzenie. Sami Chińczycy mają problem – chcą, żeby trasa znicza przebiegała przez Hong-Kong, Tajwan i Mont Everest, leżący na terytorium Tybetu. Dwie ostatnie lokalizacje mocno komplikują sprawę – Tajwańczycy nie chcą zgodzić się na bezpośredni powrót znicza do Chin, Tybetańczycy uważają, że wizyta sztafety w ich kraju będzie kolejnym wzmocnieniem chińskiej okupacji. Ostatecznie znicz na Tajwan nie dociera – rząd w Tajpej zbyt długo się zastawia. Ogień olimpijski pojawia się natomiast na najwyższym szczycie ziemi, jednak wizyta ta jest poprzedzona wieloma protestami w krajach zachodu.
UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.