Wielu z nas nie wyobraża sobie życia bez Google. Wyszukiwarka na dobre wtargnęła w nasze życie, a nowe pokolenia uważają ją za coś całkowicie naturalnego. W domu musi być prąd, woda i Internet. A w Internecie Google. Napisanie wypracowania, szybkie przeliczenie jednostek miar, zaplanowanie trasy na urlop, zakupy i przepis na jabłecznik – to i wiele innych rzeczy jest w Google. W ciągu kilku lat stworzył się wart miliony rynek SEO, w którym działają setki firm i tysiące ludzi. Za pracownikami tych firm stoją rodziny, a pozycjonowanie stron stało się normalnym zawodem.
Darmowy produkt wypuszczony do Sieci zarabia miliony dolarów za oceanem i miliony euro na Starym Kontynencie. Wokół darmowego produktu narosły prawdziwe korporacje, a tuż pod nimi znajdują się sklepy internetowe, firmy usługowe, organizacje i społeczności istniejące tylko dzięki Google. Wyobraźmy sobie sytuację, w której Google całkowicie zmienia algorytmy wyszukiwania. Spadają z dnia na dzień sklepy internetowe zatrudniające kilkanaście, kilkadziesiąt osób, firmy usługowe tracą poważny kanał dystrybucji, a pozycjonerzy bezradnie rozkładają ręce. W pierwszej fazie zmian, użytkownicy zaczynają narzekać, że nie potrafią znaleźć tych stron, które jeszcze tu były. Ale Google funkcjonuje nadal i na ich miejscu pojawia się… coś innego. Część użytkowników przechodzi do Binga, mały odsetek wraca do katalogów Onetu czy Gazety, a reszta szuka nowych „ulubionych”. Miesiąc później padają pierwsze sklepy, a umowy o pozycjonowanie są zrywane i agencje SEO zmieniają profil. Katalogi stron nie są już aktualne, bo wiele stron z pierwszej dziesiątki wyników już nie istnieje.
Czarnowidztwo? Science-fiction? Gruba przesada? To tylko pesymistyczna wizja, która w bardzo małym procencie prawdopodobieństwa jest możliwa.
Google niezwykle często wprowadza zmiany – mniejsze lub większe. Część z nich jest zauważana tylko przez wytrawnych Google-surferów, ale są i takie, jak Caffeine. Jest to na razie wersja beta, ale pokazuje, że Google nie jest zadowolone z obecnego stanu wyszukiwarki. To oznacza zmiany. Na razie Caffeine (dostępny pod adresem: www2.sandbox.google.com ) wyświetla zbliżone lub niemal identyczne wyniki, co „stare Google”, ale dokąd projekt będzie zmierzać? Naturalnie do „polepszenia wyników wyszukiwania”.
Konkluzja jest jedna: różne metody pozycjonowania mogą w każdej chwili stać się bezwartościowe, a zatem nie należy stawiać wszystkiego na jednym medium, na które nie mamy żadnego wpływu.
O autorze
Marek Krotecki, publicysta internetowy, freelancer specjalizujący się w edycji i korekcie artykułów. Absolwent Uniwersytetu Śląskiego, współpracujący z wydawnictwami w zakresie korekty tekstów.UWAGA! Chcesz zamieścić ten artykuł na swojej stronie?
» Pamiętaj o zachowaniu formatowania tekstu i ewentualnych odnośników do reklamowanych stron w formie aktywnej.
» Zamieść informację na temat pochodzenia artykułu wstawiając pod nim poniższy kod w niezmienionej wersji:» Pochwal się w komentarzach gdzie zamieściłeś artykuł. Na pewno jego autor ucieszy się z tego i z chęcią odwiedzi Twoją stronę.
Ciekaw jestem jak szybko pozycjonerzy odbudują pozycje swoich stron, jeśli Caffeine spowoduje ich spadek. Myślę, że udostępniona wersja beta skróci ten czas.